Bardziej EKO

Z każdej strony docierają do mnie informacje o tym jak świat zalewany jest śmieciami i plastikiem. Marzy mi się wyjazd na Dominikanę,
jednak widok morza plastiku mną wstrząsnął i teraz mam inny obraz wyobrażeń mojej wyspy marzeń.  Temat smogu też od kilku lat jest nagłaśniany. Zdałam sobie sprawę, że to dotyczy też mnie i mojej rodziny. Za chwilę moje dzieci nie zobaczą jeża na wolności, wieloryby najedzone plastikiem będą częściej można podziwiać, ale niestety martwe na plaży.

Śmieci, śmieci, śmieci.
Dopiero gdy przenieśliśmy się do domu, gdzie segregujemy śmieci, zobaczyłam ile tego produkujemy (2 dorosłych, 3 małych dzieci, pies i kot). Podział na plastik, szkło i papier, bioorganiczne (trawa,liście, chwasty, obierki) oraz miks (to czego nie można posegregować do wyżej wymienionych).
Odbiór śmieci jest średnio raz na dwa tygodnie. Gdy mieszkałam w bloku segregowałam śmieci na frakcję suchą i mokrą.
I teraz wyobraźcie sobie, że wszystkie śmieci, które wyprodukowaliście nikt nie odbiera. Zostają z wami.
Worek z plastikami napełniał się wyjątkowo szybko. Zaczęłam się zastanawiać skąd to wszystko. Najwięcej plastiku było z żywności. Małe opakowania po nabiale, tacki, plastikowe torby i butelki po wodzie.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 

Fot. Wikimedia commons

Postanowiłam coś z tym zrobić. To, że to zniknie z naszego domu nie oznacza , że w jakiś cudowny sposób wyparuje. Wyląduje może właśnie na Dominikanie?!
Zaczęła się nasza nowa przygoda i wyzwanie jak to wszystko ograniczyć. Z pomocą przyszła mi książka” Zero waste ” Amy Korsa. Inspirująca do działania, z gotowymi rozwiązaniami.  Prawdopodobnie do ” zero „nigdy nie dotrę, ale  do „less waste” nic mi nie stoi na przeszkodzie.
Postanowiłam kilka rzeczy zmienić lub przynajmniej spróbować.

Cel- mniej śmieci.
Najważniejszym krokiem było zorganizowanie miejsca na odpadki organiczne. Na wysypisku ogryzek bez dostępu do powietrza, przykryty toną plastiku nie rozłoży się. Dużo gotuję przez co obierek i resztek wytwarzam ogromne ilości. Duża część odpadków, które się psują i śmierdzą nie kiśnie już w plastikowym worku tylko w naturalny sposób zmniejsza swoją objętość w przygotowanym koszu z tyłu domu.
Dalej to już tylko moje decyzje konsumenckie.
Moje postanowienia:
Nr 1. Nie kupuję zbędnych rzeczy. Co to znaczy? Zadaję sobie pytanie czy na pewno tego potrzebuję? Nie robię zapasów. Nie kupuję trzeciego szamponu, żelu, płynu do podłogi, kolejnego kremu. Wykańczam to co jest ( po co zamrażać pieniądze w kolejnym płynie do płukania ubrań?).
Nr 2. Noszę torebki wielorazowe zawsze przy sobie. Gdy jednak nie mam jej wybieram zakup torby papierowej lub wielorazowej bo na pewno się jeszcze przyda.
Nr 3. Nie znoszę śmieci do domu tzn nie biorę ulotek, gazetek, torebek.
Nr 4. Wybieram duże opakowania, zamiast kilku małych np:. ser twarogowy, jogurt naturalny kupuję w kilogramowych wiaderkach, wodę w baniakach (obecnie szukam innego rozwiązania).
Nr 5. Ograniczam foliówki -na zakupach nie muszę mieć każdego banana zapakowanego w oddzielny worek, luzem nic im się nie stanie, przygarniam też samotne banany, (dążę do tego, żeby brać ze sobą opakowania – faza testów :p).
Nr 6. Wykorzystuję plastikowe opakowania wielokrotnie np:. do mrożenia zapasów, do zabawy dla dzieci.
Nr 7. Często mam przy sobie śniadaniówkę (na przekąski dzieci) więc resztki jedzenia z restauracji zabieram w niej, zamiast brać styropianowe opakowanie.
Nr 8. Wybieram produkty w opakowaniach papierowych lub szklanych zamiast plastiku.
nr 9. Nie kupuję rzeczy plastikowych jednorazowych.
Nr 10. Wybieram produkty tak ładnie nazwę to „przyjazne środowisku” i mnie oraz mojej rodzinie -ekologiczne proszki do prania, produkty bio.
Nr 11. Chyba najszybciej wprowadzone działanie czyli ograniczyłam do minimum używanie ręczników papierowych ( a to był mój ulubiony produkt zawsze pod ręką). Kupiłam kilka bawełnianych ścierek kuchennych.

Przy przeprowadzce zobaczyłam ile mamy rzeczy. Produktów do czyszczenia łazienki, kuchni, szyb, ram okien, płyn do podłóg drewnianych i płyn do gresu, do kamienia, do wc… i takie pytanie egzystencjonalne- po co? Brawo dla marketingowców, którzy wmówili mi, że do umycia umywalki potrzebuję specjalnego środka, a do kuchenki innego. Podstawą marketingu jest właśnie przekonanie konsumenta, że dany produkt jest mu niezbędny. Ale już nie ze mną te numery :p
Teraz będzie mniej, będzie lepiej, będzie zdrowiej i bardziej z głową.
A idą święta i już widzę moje zapędy do gadżecików. Pewne jest, że zanim coś kupię zadam sobie pytania :
czy na pewno tego chcę?
czy to mi się przyda?
jak często tego będę używać?
czy mogę się bez tego obejść?
i wtedy podejmę decyzję. Bardziej świadomą.

Zaczęliśmy od zmniejszenia produkcji plastiku w domu. Niby nic, kilka kroczków, a jednak ilość śmieci i plastiku u nas w domu zmalała. I my zauważamy to. Jest sukces! I jest oszczędniej.
Najbardziej martwi mnie, że pokolenie moich dzieci nie będzie miało szans na życie w czystym środowisku przez ludzki egoizm. Dobitne zdanie „ludzkość umrze z pragnienia stojąc po kolana w wodzie”.
To jest ten moment kiedy możemy coś jeszcze zrobić. Tym bardziej, że mamy tyle możliwości technologicznych. Na szczęście rządy zauważają problem plastiku i biorą się do działania.
Zobaczcie tylko wycofanie słomek i naczyń plastikowych jednorazowych jaki to milowy krok. A to tylko słomki, które w skali światowej to mega rewolucja.

A patrząc na moją rodzinkę, kilka prostych zmian na #zamczysku, nie ogromna rewolucja, a efekt ogromny.  To nasz wkład w lepsze jutro.

Działamy dalej 🙂

Miłego dnia!