Lizak – NIE!

Moje dzieci nie jedzą lizaków. Uważam, że to nic nie wnoszący słodycz, puste kalorie, psują zęby, a teraz już wiem że mogą być śmiertelnie niebezpieczne. Nie, nie jestem jakoś bardzo sfiksowaną matką wariatką (tylko trochę). Gdy do przedszkola inna mama przyszła z lizakiem do synka usłyszałam- mamo kup mi lizaka. Poszłam z Córą do sklepu, wybrała sobie, polizała kilka razy i dziękuję. Za słodki, nie smakował. YES YES YES. Sama z niego zrezygnowała.
Ostatnio dostała lizaka i pozwoliłam jej go jeść. Niestety lizak -kulka spadł z patyczka i utknął w gardle. Na szczęście Małż szybko zareagował, przechylił w dół i mocno klepał w plecy. Czuł pod palcami na szyi, że kulka nadal jest w gardle, a czas ucieka. Lizak wypadł. Plecy sine, ale to nieważne, pod oczami sińce od niedotlenienia i wysiłku. I strach.
A najgorsze było to, że mnie przy tym nie było… Poszłam na zakupy. Jesteś w sklepie i słyszysz, że dziecko się o mały włos nie udusiło. Straszne uczucie. Dzięki Bogu wszystko dobrze się skończyło. Jeszcze na wszelki wypadek pojechali do szpitala na SOR.
Przerażenie w oczach mojej córeczki było straszne: „ Mamusiu ja myślałam , że już na zawsze stracę głos”. Moja kochana ma niecałe 4 lata. I jak do tej pory o tym pomyślę to mam ciarki. Tak mogło się stać to z każdym pokarmem, czy w przypadku małych dzieci zabawki, kamyka itd. Ale to był właśnie lizak.
Chwila nieuwagi, sekundy i mogło być nieszczęście. Tym razem się udało. Tyle czeka na te maluchy niebezpieczeństw, a my MUSIMY zapewnić im bezpieczeństwo. A oni nie usiedzą w miejscu, rozleją wodę i…. trach już się pośliznął, głową nie uderzył, z trzepaka spada uff na cztery łapy. Jak pomyślę ile ja miałam jako dziecko takich sytuacji…. Ale ja dałam radę, a moim obowiązkiem jest zadbać o bezpieczeństwo moich dzieci.
Niestety znam to uczucie kiedy się dławisz. Byłam w ciąży jak kawałek pieczywa utknął mi w gardle. Ani wejść , ani wyjść. Biegiem na klatkę schodową, żeby nie paść w pustym domu. Jakoś się udało, a było blisko…
Ale wracając do lizaków- nigdy więcej nie chcę przeżywać takich sytuacji. A jak widzę lek na gardło w formie lizaka to totalna głupota. Kierują komunikat do rodziców i dzieci – lizaki są zdrowe, super, a nawet leczą. A nie oszukujmy się to cukier z barwnikami. Jeżeli napisane z witaminami to lepiej daj dziecku jabłko, a nie lizaka. To my rodzice mamy wpływ na kształtowanie zdrowych nawyków żywieniowych dzieci.
Lizakom, landrynkom mówię NIE!!!

Życzę sobie i wszystkim rodzicom refleksu i spostrzegawczości  !

A Wy mieliście jakieś nietypowe niebezpieczne sytuacje przed którymi mogę uchronić dzieci i siebie?